D1 to kolejny model ze stajni ISDT z wbudowanym zasilaczem AC. Spore gabaryty i raczej przeciętna moc ładownia to jej główne bolączki, ale znalazło się tu jednak kilka usprawnień, które też należy docenić.
ISDT D1 jest duża, to pierwsze o czym pomyślałem po jej rozpakowaniu. Przyzwyczajony do wcześniejszych modeli bez zasilacza (jak Q6 czy Q8) oraz mojej Hoty H6 Pro i jej gabarytów muszę przyznać, że D1 zaskoczyła mnie swoją wielkością w porównaniu do ISTD K1, tym bardziej, że wciąż posiada tylko 1 kanał ładowania.
Owszem HOTA D6+ jest jeszcze większa, ale ma również dużo większą moc i dwa kanały, więc to powiedziałbym trochę inny przypadek.
ISDT D1
Z kuponem BGHONEY10 taniej!
Jak podaje producent ISDT D1 ma wymiary 126 x 115 x 49 mm, czyli coś zbliżonego do pudełka z płytą CD, tylko znacznie, znacznie grubszego. Według mnie jak na ładowarkę o maksymalnej mocy 250W (DC) jest po prostu duża. Zapomnijmy jednak o wymiarach, bo może wcale ci to nie przeszkadzać.
D1 posiada wbudowany wyświetlacz LCD w rozmiarze 2,4 cala wykonany w technologii IPS, złącze USB-C przeznaczone do aktualizacji oprogramowania i może być zasilana bezpośrednio z gniazdka (przewód zasilający znajduje się w zestawie) lub za pomocą zewnętrznego zasilacza prądu stałego o napięciu od 10 do 30V.
Ekran tak jak w innych, nowszych modelach tego producenta jest kolorowy, posiada dobry kontrast i ostrość. Nie spodziewajcie się tego, co widzicie na co dzień w swoich smartfonach, ale jak na ładowarkę jest naprawdę w porządku.
Interface, który ISDT nazywa scOS 2.0 również jest mi już dobrze znany choćby z Q8. Wciąż prosty i łatwy w obsłudze. Nie ma się tu do czego przyczepić, a nawet muszę go pochwalić za tryb nocny (dark theme), który jest nie tylko praktyczny, ale również i ładniej wygląda.
W gruncie rzeczy ciężko jest napisać dużo nowego o ładowarkach ISDT, bo tak naprawdę w większości modeli zmienia się ich kształt, czasem sposób nawigacji oraz moc.
W mniejszych modelach jak ISDT Q6 oraz Q8 mamy nawet 500W, ale musimy sami zadbać o ich zasilanie. Tam też eksperymentowano z rolką, która potrafiła się zaciąć oraz przyciskami dotykowymi, których również nie jestem fanem.
Q6 Nano jest małych rozmiarów, ma wreszcie przyjemne, fizyczne przyciski, ale znacznie mniejszą moc niż jej poprzednicy, więc nie dla każdego będzie to dobry wybór.
Jeśli spojrzymy na inne propozycje tego producenta to wydane ostatnio P10 czy P20, choć ciekawe, też niestety idealne nie są. Myślę tu bardziej o P10, która choć jest mniejsza niż D1 i posiada 2 kanały ładowania, to ma tylko jeden tryb pracy – “Charge”. Nie możesz w żaden sposób rozładować swoich pakietów, a nawet jeśli już masz je rozładowane, to nie możesz naładować ich do bezpiecznego napięcia 3,85V na celę, bo tryb “Charge” ma jedynie zakres 4.15V- 4.25V. Po co komu taka ładowarka? Nie wiem.
Patrząc więc na przekrój propozycji od ISDT, D1 będzie gdzieś w środku. Nie należy do najmniejszych czy najmocniejszych, ale ma wbudowany zasilacz, wszystkie funkcje ładowania oraz przyjemny i na pewno bardziej trwały sposób nawigacji niż pozostałe.
Moc nie powala na kolana. Zakładam, że wielu z was będzie jednak korzystało z zasilania sieciowego, czyli uzyska maksymalnie 100W z tej ładowarki.
Przy napięciu 16,8V maksymalny prąd to tylko 6A. Ładując pakiety 4S o pojemności 1500 mAh możemy ładować jednocześnie tylko 4 lipo prądem 1C. Nie brzmi to imponująco szczególnie, jeśli mamy więcej baterii albo chcemy ładować je szybciej.
Problemem wydaje mi się też cena. Zdecydowanie zbyt wygórowana jak na ładowarkę o takich parametrach, ale mam nadzieję, że w późniejszym czasie będzie ona bardziej przystępna.